Skip to main content

Mój azjatycki pamiętnik cz 11

01.09.2018 Johor Bahru, Malezja


Nie ogarniam po co w tych wszystkich hotelach są ludzie od sprzątania skoro tutaj zawsze jest taki syf. Serio za każdym razem, co zmieniamy hotel, mam uczucie żeby samej posprzątać pokój. No proszę Cię, jakie to jest sprzątanie skoro na lustrze są takie zacieki, ze się przejrzeć nie da, a okna wołają o mycie bo światło słoneczne nie jest w stanie się przebić przez warstwę brudu. No cos okropnego. No ale tez, czego można się spodziewać skoro my płacimy trochę ponad sto funtów za siedem nocy, czasami ze śniadaniem (tak jak przypadku tego hotelu w którym jesteśmy teraz). Wiadomo, ze jak się jedzie po taniości to się luksusów mieć nie będzie. Ale w sumie o to chodziło, to nie miały być wakacje na wypasie tylko podróż, która pomoże nam poznać inne kultury. Tutaj w JB jest bardzo dużo hindusów i islamistów. Wszystkie kobiety są ciemnowlose, często z zakrytymi twarzami. No i w tym wszystkim jestem Ja. Biała kobieta z blond włosami (jeśli to można nazwać blondem, odrost mam już tak długi, ze szok). Tak samo jak na Filipinach, czuje się jak małpka w klatce. Wszyscy się na mnie patrzą. Czy to dzieci, czy faceci, a nawet kobiety. Bardzo mało jest tutaj turystów, bo w sumie nie ma tu nic do roboty. Zwykle miasto, jak każde większe miasto w Polsce czy Anglii. Jedynie co to to, ze jesteśmy tak blisko Singapuru, ze najprawdopodobniej w poniedziałek się tam przejdziemy. Spacerek sobie zrobimy. Dzisiaj otwierają nowe ekspozycje w muzeum światła i myśleliśmy, żeby iść tam jutro, ale to jest niedziela, dzieci maja wolne wiec pewnie będzie lepiej jeśli pojedziemy w poniedziałek. Może uda nam się uniknąć tłumów. 


07.09.2018 Kuala Lampur, Malezja


Haha, uwielbiam ludzi w Malezji. Normalnie powodują, ze czujemy się tutaj jak gwiazdy. Ciagle ktoś na nas trąbi, macha z samochodów, pozdrawia, zaczepia. Wydaje nam się, ze to wynika z faktu, ze główna cześć turystów tutaj to Azjaci wiec biali turyści to rzadkość i oni po prostu chcą być mili. Pokazać, ze potrafią coś po angielsku powiedzieć. Bardzo to zabawne kiedy idziemy sobie droga, ktoś na nas trąbi, a my zaczynamy machać bo wiemy, ze zaraz zobaczymy tam uśmiechnięte twarze. 

Wracając do naszego pobytu w JB to dużo tam nie zwiedzaliśmy bo nie za bardzo jest co, ale za to dwa razy byliśmy w Singapurze. Boże, totalnie zakochałam się w tym mieście. Jest totalnie inne od wszystkich dużych miast jakie w życiu widziałam. Praktycznie nie ma tam tłumów, wszystko jest fajnie blisko. No i poza wielkimi budynkami znaleźliśmy tez urokliwe chinatown i wgl piękne uliczki. Największym zdziwieniem było dla mnie kiedy Mat powiedział, ze mógłby tam mieszkać. Przecież on nie lubi dużych miast. No szok. 

Teraz jesteśmy w KL i powoli zastanawiamy się co dalej. Ja byłam w jednym miejscu bywać o prace ale zatrudniają tylko swoich. Tego się właśnie spodziewałam. Oni musza siebie nawzajem wspierać, a nie zatrudniać obcokrajowcow. No zobaczymy. Byliśmy dzisiaj już  jednej świątyni,a zaraz lecimy na spacer w kierunku słynnych wież. Jeśli będą jakieś ogłoszenia o prace to będziemy pytać. Najprawdopodobniej w weekend będziemy musieli zadecydować co robimy dalej.



Hinduska świątynia w Johor Bahru


Każde, większe azjatyckie miasto musi mieć swoje Chinatown, Johor tez ma. 


Malowidło/ rzeźba na jednej ze świątyń. 


I kolejne. 


Chyba najładniejsze miejsce w JB. 


A to już Singapur, ale nie chce więcej zdradzać. 






Comments

Popular posts from this blog

Mój azjatycki pamiętnik cz 12

09.9.2018 Kuala Lampur, Malezja Dzisiejszy dzień postanowiłam poświecić na przygotowanie nas na dalsza podróż. Zrobiłam sobie liste rzeczy do zrobienia i powoli idę z tym do przodu. Zdecydowaliśmy, ze nie lubimy Kuala Lampur, jakoś nas to miasto nie oczarowało i nie chcemy zostawać tu zbyt długo. Początkowo mieliśmy zarezerwowany pokój do 13.09 ale bilety do Kambodży na ten dzień były drogie i dopiero 16.09 były tańsze wiec musieliśmy sobie znaleźć coś taniego tutaj na kilka dodatkowych dni. Szczerze to myślałam, ze skoro już jesteśmy w tym hotelu to przedłużenie pobytu będzie kwestia groszowa, a wychodzi na to, ze byłoby to droższe niż online, a online i tak było drogo wiec po prostu zmienimy hotel. Co tam dla nas, nic nowego. No i właśnie Kambodza-nasz następny cel podróży. Musimy sobie ogarnąć zdjęcia do wiz (wgl to takie śmieszne, ze byliśmy już w tylu państwach i nigdzie nie wymagano wizy, a Kambodża i Wietnam wymagają) bo inaczej nas nie wpuszcza. Trochę lipa, ze za wizy trzeb

Chiang Mai and Chiang Rai

     Hello lovely people, how are you? I’m great, that’s probably because today I’m going to share with you a few days, which we spend in Chiang Mai. Stupidly, we decided to stay in Chiang Mai only 5 days Now we know that this town deserves way more attention, but back then, when we were planning our trip we thought that it’s no point to stay there too long because there is no sea there Anyway, we knew we wanted to make the most of this short time and we booked two activities, which we mainly came there for. It is: visit the elephant sanctuary and and trip to Chiang Rai, where we wanted to see the White Temple.       Let me start with the info that you can find a lot of elephant parks/sanctuaries in Chiang Mai. That sound obvious, because there’s no better place to see elephants than Thailand? I don’t think so.  I’ve checked a few different phone apps, websites and tourist brochures before we made a decision.  The main condition was to not be able to ride the elephant. I know, it sound

Mój azjatycki pamiętnik cz.3

29.06.2018 el nido 🔜 puerto princessa No i komu w drogę temu czas. Właśnie jedziemy vanem z El nido do puerto prinsessy, skąd jutro mamy lot do Manili. Jak było? Przez nasze choroby kilka dni spędziliśmy odpoczywając, nie robiąc nic produktywnego (tak, Mata tez dopadła ta okropna bakteria, biedny), głównie siedząc w pokoju, albo spacerując. Udało nam się zrobić najpiękniejszy island hopping w El Nido. W życiu nie widziałam tak niebieskiej wody, tak pięknych ryb i koralowców. Raz, pływając kajakiem po wielkiej lagunie, odpłynęliśmy od wszystkich i spotkaliśmy stadko małp bawiących się nad brzegiem wody. To było magiczne! Te małpy nie były wyszkolone, nie oczekiwały karmienia, były po prostu zajęte sobą od czasu do czasu tylko zerkając na nas jak na jakieś dziwolągi 🤣 Mat powiedział, ze gdyby miał bucket list to by właśnie odhaczył kolejny punkt ✅ Kolejnego dnia wybraliśmy się do Nacpan beach. W planach mieliśmy spać pod namiotem. Wszystko było super. Namiot był co prawda malutki (