Skip to main content

Mój azjatycki pamiętnik cz 12

09.9.2018 Kuala Lampur, Malezja


Dzisiejszy dzień postanowiłam poświecić na przygotowanie nas na dalsza podróż. Zrobiłam sobie liste rzeczy do zrobienia i powoli idę z tym do przodu. Zdecydowaliśmy, ze nie lubimy Kuala Lampur, jakoś nas to miasto nie oczarowało i nie chcemy zostawać tu zbyt długo. Początkowo mieliśmy zarezerwowany pokój do 13.09 ale bilety do Kambodży na ten dzień były drogie i dopiero 16.09 były tańsze wiec musieliśmy sobie znaleźć coś taniego tutaj na kilka dodatkowych dni. Szczerze to myślałam, ze skoro już jesteśmy w tym hotelu to przedłużenie pobytu będzie kwestia groszowa, a wychodzi na to, ze byłoby to droższe niż online, a online i tak było drogo wiec po prostu zmienimy hotel. Co tam dla nas, nic nowego. No i właśnie Kambodza-nasz następny cel podróży. Musimy sobie ogarnąć zdjęcia do wiz (wgl to takie śmieszne, ze byliśmy już w tylu państwach i nigdzie nie wymagano wizy, a Kambodża i Wietnam wymagają) bo inaczej nas nie wpuszcza. Trochę lipa, ze za wizy trzeba płacić. Nie są to duże pieniądze, pewnie około £50 za nas dwoje (no może trochę więcej), ale teraz kiedy kasa nam się kończy wszystko wydaje się być za drogie i totalnie nieadekwatne. Staramy się oszczędzać na wszystkim co się da. Ograniczamy jędzenie na mieście, jeśli mamy sile to spacerujemy do miejsc które chcemy zobaczyć zamiast brać Taxi itp. Nie jest to łatwe, ale serio nie chcemy jeszcze wracać do Europy dlatego staramy się wyciągnąć z tych ostatnich pieniędzy jak najwiecej. Wiec tak, w Kambodży zamierzamy zostać 10 dni i stamtąd poleciec do Wietnamu, tez na 10 dni. Wyglada wiec. A to, ze w Polsce będziemy pod koniec pierwszego tygodnia października. Sama nie wiem jak się odnośnie tego wszystkiego czuć. Na razie żyje tym co tutaj, żeby nie martwić się jeszcze tym co się nie wydarzyło, ale serio co chwile przychodzą mi do głowy kolejne wydatki i trochę trudno myśleć pozytywnie. Mam nadzieje, ze wypłata która dostanę w piątek bedzie wyższa niż £100, przydałoby nam się to. 


13.09.2018 Kuala Lampur, Malezja


Właśnie przenieśliśmy się do innego hotelu w KL i już tego żałujemy. Pokój jest co prawda większy, ale ma zapach taniego kremu do golenia, brudne ściany, a w drzwiach do ubikacji nie ma klamki. Wiec nawet załatwiając się musimy zostawić lekko uchylone drzwi. Związek bez tajemnic, bym powiedziała. Powoli zaczynamy ogarniać nasz ostatni przystanek, Wietnam. Bilety do Kambodży już mamy, hotel tez zarezerwowałam (jednak zostaniemy tam 9 dni bo bilet do Wietnamu jest tańszy dzień wcześniej niż planowaliśmy wylecieć) wiec teraz pozostaje nam nic innego jak tylko tam pojechać i zwiedzać. Wszyscy mówią, ze Wietnam jest najtańszy itp ale jakoś trudno mi to sonie wyobrazić skoro bilet będzie nas kosztował ponad £100 (a lot trwa mniej niż 2 godziny). Wiem, ze stówa za bilet, za dwie osoby to niby nie jest dużo, ale wydaje mi się, ze jak na Azjatyckie standardy to jednak jest więcej niż powinno. Zwłaszcza, ze z KL do Kambodży zapłaciliśmy raptem £37 i takiej, albo chociaż zbliżonej ceny spodziewałabym się do Hanoi. Wciąż jeszcze musimy sobie ogarnąć zdjęcia do wiz (po dwa do Kambodży i po jednym do Vietnamu).  Co do wiz to tez się nie spodziewałam, ze tyle będzie zachodu. Znaczy się do Kambodży to luz, wszystko załatwia się na lotnisku, ale żeby dostać wizę do Wietnamu musiałam (tak, Mat nie potrzebuje wizy do Vietnamu jeśli zostajemy tam mniej niż 15 dni) zaaplikować o jakiś śmieszny list, zapłacić 17 dolarów i wszystkie papiery wydrukować. Dobrze, ze w starym hotelu mieli drukarkę to już to wszystko mam, muszę tylko wypełnić ten formularz, żeby potem mieć to z głowy na lotnisku. Tak wiec powoli nasza Wielka Azjatycka Przygoda dobiega końca i powiem szczerze, ze pomimo tego ze kocham podróże to bardzo cieszę się, ze spędzimy tyle czasu w Polsce. W końcu będę miała czas się z wszystkimi spotkać, tak na prawdę spędzić czas z rodzicami w dodatku, chyba nie jestem jeszcze gotowa na powrót do Anglii. Szkoda, ze już nie mamy kasy. Fajne byłoby poleciec gdzieś dalej, na Sri Lanke albo coś. Może w przyszłym roku. W tym to już raczej mogę zapomnieć o jakichkolwiek podróżach. 



Batu Caves-hinduskie świątynie w Kuala Lampur


I małpy w okolicy Batu Caves


Słynne Twin Towers


I wieże od troszeczkę innej strony.


Miejsce w którym kupisz wszystko, z jakiegokolwiek domu mody zapragniesz 🤣


Piękne są te wianki, chociaż nie mam pojęcia czemu one sluza. 


Wieża telekomunikacyjna w której wnętrzu znajduje się restauracja. 


Thean Hou- piękna chińska świątynia postawiona na wzgórzu z widokiem na Kuala Lampur.


Świetne miejsce, zwłaszcza przed nawałnica turystów. 


Ahh te kolory.











Comments

Popular posts from this blog

No island- Krabi

    Hello everyone, I would like to share some sad news with you: today is the day when I’m sharing with you my last post from beautiful Thailand. I can promise you, this time it’s a beautiful story, with,I hope, you will like. Let me know what you think by leaving your feedback under the post, please.      Our last destination, in Thailand, was Krabi and it’s completely different story to Patong’s.  I’ve booked us a hotel (room in the hotel, I mean, of course) in Krabi Town ( I didn’t checked it properly and we have been quite far from the town; just an hour walk, one way), which hasn’t got any connection with the sea (calm nights for me) and the funny name of the town comes from the fact that you can find lots of tiny crabs there, on the side of the river. I’ll be honest with you, we have tried to walk, from the hotel to town, but it was eating lots of our time and energy so we decided to hire a moped. We had really good price; only 1000 Baths for 5 days...

Mój azjatycki pamiętnik cz. 10

28.08.2018 Krabi Town, Krabi, Tajlandia Skuter to jednak świetna inwestycja. Udało nam się trochę pojeździć, zobaczyć. Fajne jest to, ze tutaj za większość atrakcji się nie płaci. W odróżnieniu od Bangkoku czy Chiang Mai. Wspielismy się 1237 schodów, żeby podziwiać piękne widoki w towarzystwie złotego Buddy. Siódme poty tam wylalismy, raz obojgu nam zakręciło się w głowie i musieliśmy sobie zrobić dłuższa przerwę. Na szczęście mieliśmy jakieś banany i wodę, także nie było tak zle. Po drodze poznaliśmy dwie, młode kanadyjki i w sumie spędziliśmy kilka godzin gadając o podróżowaniu. Dziewczyny poleciały dzień później na Bali i mega im zazdroszczę, chociaż wiem, ze nasza podróż jeszcze nie dobiegła końca i zazwyczaj to nam ludzie zazdroszczą tyle czasu w podróży. Znaleźliśmy fajny, mały market przy rzece i codziennie się tam stołujemy. Jest to do tego stopnia zabawne, ze ludzie którzy tam pracują już nas rozpoznają, machają nam z daleka i pytają czy jemy to co zawsze 🤣 Kurde, ceny na...