Skip to main content

Mój azjatycki pamiętnik cz 7

07.08.2018 Bangkok, Tajlandia


Bangkok oczarował mnie od pierwszego spaceru i odwiedzin nocnego marketu. Piękne i tanie drinki, smaczne tajskie jedzenie no i te światła! Czego może chcieć więcej szalona na punkcie światełek, city girl? Po prostu cudownie. Mieliśmy w planach zwiedzić więcej, ale prawdę powiedziawszy to chyba trochę za dużo tych spacerów i nogi nam wchodzą do tyłków, także dzisiaj zostaliśmy w hotelu. Ostatnie dni spędziliśmy na użeraniu się z taksówkarzami, szukaniu idealnego green curry, zwiedzaniu, podzwianiu. Po prostu, chłonęliśmy miasto wszystkimi zmysłami. 

Ostatnio znowu było trzęsienie ziemi w Indonezji i nawet podniesiono alarm, bo były obawy o tsunami. Masakra jakaś. Poczytałam trochę i się okazało, ze gdyż w 2004 roku było tsunami to Tajlandią była jednym z najbardziej doświadczonych krajów, a głównie miejscowości nadmorskie, takie jak Krabi czy Phuket- czyli miejsca, ktore planujemy odwiedzić. No i teraz nie wiem co to będzie. Zapisałam się do darmowego, wczesnego ostrzeżenia przed tsunami (jeśli coś się będzie dziać zostanę poinformowana smsem). My mamy co prawda jeszcze tydzień zanim mielibyśmy tam jechać, ale sam fakt, ze coś takiego może się zdarzyć mnie przeraża. Nie chce myśleć pesymistycznie, ale mimo wszystko gdzieś tam mam to wszystko w głowie. Jutro już lecimy do Chiang Mai i serio nie mogę się doczekać kiedy odwiedzimy sanktuarium słoni. To będzie magia.   


09.08.2018 Chiang Mai, Tajlandia


Nie wierze, ze to już ponad dwa miesiące odkąd wylecieliśmy z Anglii. Czas tak szybko leci, zwłaszcza kiedy robi się coś o czym od zawsze się marzyło. Ogarnelismy sobie dwie wycieczki na czas pobytu w Chiang Mai. Jedna do sanktuarium słoni ( to już jutro 😁) i druga, znacznie dłuższa, do 3 bardzo fajnych świątyń: białej (mój must see), niebieskiej (na zdjęciach wyglada czadowo) i jakiegoś czarnego domu, którego pochodzenia nie jestem pewna. W poniedziałek lecimy do Phuket. Szczerze powiedziawszy to koszmarnie się tego boje. W Indonezji miały miejsce już 3 trzęsienia ziemi (jedno dzisiaj rano). Po drugim został ogłoszony alert tsunami (który bardzo szybko zniesiono), a przecież tsunami nie zatrzymuje się tylko w jednym miejscu, ale pędzi przez cały ocean, niszcząc, zabijając wszystko co na jego/jej drodze. No i właśnie wybrzeże Tajlandii leży w tym kręgu...zapisałam się do specjalnej organizacji, która podobno ostrzega wcześniej o zbliżającej się fali, ale mimo wszystko...zwyczajnie w świecie nie jestem gotowa umierać. Mam nadzieje, ze za kilka tygodni wciąż będę pisać ten pamiętnik, gdzieś w Malezji śmiejąc się ze swojego strachu. 


10.08.2018 Chiang Mai, Tajlandia


Pocałowałam słonia! Nie, nie zmienił się w księcia, ale samo doświadczenie było niesamowite. Na początku trochę się ich bałam. Te słonie maja dużo złych doświadczeń za sobą (praca w cyrku, noszenie ludzi w ciężkich drewnianych krzesłach na plecach czy nawet praca przy wycince drzew) wiec nie byłam pewna jak będą się zachowywać. Karmienie było dla mnie takim trochę trudnym startem, ale z każda chwila coraz bardziej się oswajalam. Najlepsze było kąpanie. Wlezlismy do tego bajorka w gumowcach i ubraniach, żeby wyszorować słonie. Świetna zabawa, dla ludzi i dla słoni. Widać było, ze im się to podobało. Przez kilka minut miałam dużego słonia tylko dla siebie. Przytuliłam się do jej trąby i widziałam jak na mnie patrzy. Czułam taka niesamowita energię, widziałam jej smutek w oczach ale tez czułam jakaś wiez między nami. Coś magicznego. Nie sadze, żebym dotychczas przeżyła chwile w swoim życiu, która mogłabym porównać do tych krótkich kilku minut sam na sam z tym słoniem. 

Z bardziej ekscytujących rzeczy to w końcu udało nam się zrobić pranie! Znaleźliśmy pralnie i po raz pierwszy od dwóch miesięcy wybraliśmy nasze ubrania, nie ręcznie a w pralce! I nawet trochę je podsuszylismy. Mała rzecz, a jaka radość 🤣🤣



Tuk-tuk

Uwielbiam te kolorowe stoiska na nocnych marketach.

Ale nie tak bardzo jak uwielbiam drinki na Ratchada Night Market. 

Taki nocny market to świetna sprawa, można tam nawet fryzjera ogarnąć. 

Wszystkie bramy, świątynie są pięknie zdobione. 

Tzw strażnik

Nie, nie skusiliśmy się. 

Jeśli drinki to tylko we wiaderkach. 

Markety w Tajlandii maja różne postaci. 

Mogą być nawet takie wodne, czyli ludzie pływają z towarem po rzece i próbują to sprzedać. 


Comments

Popular posts from this blog

No island- Krabi

    Hello everyone, I would like to share some sad news with you: today is the day when I’m sharing with you my last post from beautiful Thailand. I can promise you, this time it’s a beautiful story, with,I hope, you will like. Let me know what you think by leaving your feedback under the post, please.      Our last destination, in Thailand, was Krabi and it’s completely different story to Patong’s.  I’ve booked us a hotel (room in the hotel, I mean, of course) in Krabi Town ( I didn’t checked it properly and we have been quite far from the town; just an hour walk, one way), which hasn’t got any connection with the sea (calm nights for me) and the funny name of the town comes from the fact that you can find lots of tiny crabs there, on the side of the river. I’ll be honest with you, we have tried to walk, from the hotel to town, but it was eating lots of our time and energy so we decided to hire a moped. We had really good price; only 1000 Baths for 5 days...

Mój azjatycki pamiętnik cz 11

01.09.2018 Johor Bahru, Malezja Nie ogarniam po co w tych wszystkich hotelach są ludzie od sprzątania skoro tutaj zawsze jest taki syf. Serio za każdym razem, co zmieniamy hotel, mam uczucie żeby samej posprzątać pokój. No proszę Cię, jakie to jest sprzątanie skoro na lustrze są takie zacieki, ze się przejrzeć nie da, a okna wołają o mycie bo światło słoneczne nie jest w stanie się przebić przez warstwę brudu. No cos okropnego. No ale tez, czego można się spodziewać skoro my płacimy trochę ponad sto funtów za siedem nocy, czasami ze śniadaniem (tak jak przypadku tego hotelu w którym jesteśmy teraz). Wiadomo, ze jak się jedzie po taniości to się luksusów mieć nie będzie. Ale w sumie o to chodziło, to nie miały być wakacje na wypasie tylko podróż, która pomoże nam poznać inne kultury. Tutaj w JB jest bardzo dużo hindusów i islamistów. Wszystkie kobiety są ciemnowlose, często z zakrytymi twarzami. No i w tym wszystkim jestem Ja. Biała kobieta z blond włosami (jeśli to można nazwać blond...

Mój azjatycki pamiętnik cz 12

09.9.2018 Kuala Lampur, Malezja Dzisiejszy dzień postanowiłam poświecić na przygotowanie nas na dalsza podróż. Zrobiłam sobie liste rzeczy do zrobienia i powoli idę z tym do przodu. Zdecydowaliśmy, ze nie lubimy Kuala Lampur, jakoś nas to miasto nie oczarowało i nie chcemy zostawać tu zbyt długo. Początkowo mieliśmy zarezerwowany pokój do 13.09 ale bilety do Kambodży na ten dzień były drogie i dopiero 16.09 były tańsze wiec musieliśmy sobie znaleźć coś taniego tutaj na kilka dodatkowych dni. Szczerze to myślałam, ze skoro już jesteśmy w tym hotelu to przedłużenie pobytu będzie kwestia groszowa, a wychodzi na to, ze byłoby to droższe niż online, a online i tak było drogo wiec po prostu zmienimy hotel. Co tam dla nas, nic nowego. No i właśnie Kambodza-nasz następny cel podróży. Musimy sobie ogarnąć zdjęcia do wiz (wgl to takie śmieszne, ze byliśmy już w tylu państwach i nigdzie nie wymagano wizy, a Kambodża i Wietnam wymagają) bo inaczej nas nie wpuszcza. Trochę lipa, ze za wizy trzeb...