Skip to main content

Mój azjatycki pamiętnik cz.6

01.08.2018 Ubud, Bali.


To już nasz ostatni dzień na Bali. Nawet nie wiem, kiedy ten czas minął. Zaraz będzie dwa miesiące odkąd wyjechaliśmy z Anglii. Szok! Jutro już Tajlandia. 

Tak jak wcześniej pisałam druga polowe pobytu na Bali spędziliśmy trochę spokojniej. Już nie odwiedzajac kilku miejsc jednego dnia, ale wciąż zwiedzając. 

Pojechaliśmy w góry, do wodospadu z którego miałam nadzieje będzie można skakać. I w sumie prawie, ze było jak myślałam. Były tam trzy wodospady, dwa razem i jeden osobno. Przy tym podwójnym była linka z takimi kołkami,jak maja akrobaci w cyrku, chwytasz i lecisz. Świetna sprawa.  Mat to mógłby tam się bawić cały dzień, ale jest jeno ale. Na samej gorze stoi masa ludzi,którzy mówią Ci, ze są przewodnikami i ty koniecznie musisz takiego mieć, żeby tam wejść, bo sam sobie nie poradzisz. Gowno prawda. Nie był nam on wgl potrzebny. Jedynie co to cały czas odczuwaliśmy presję czasu, jakby mu się gdzieś spieszyło. Niby robił to charytatywnie, ale nie omieszkał wspomnieć, ze żyje z tego co dadzą mu turyści. Wracając do skakania. Ja mam tak słabe ręce, ze tylko raz albo dwa udało mi się fajnie skoczyć, pozostałe dwa razy wyglądały tak, ze wpadałam do wody, prosto na twarz. Auc. 

Kilka dni te,u w końcu popłynęliśmy na Nuse Penide. No i znowu. Mieliśmy tam pływać z manta rays, ale się nie dało bo fale były po prostu ogromne. Skoda tylko, ze dzień wcześniej, organizator zapewniał mnie, ze wszystko się odbędzie. Ale się wściekłam. No po prostu pięknie. Dodatkowo okazało się, ze dzień wcześniej jakiś mężczyzna zginął robiąc sobie zdjęcie w jednym z miejsc, które były punktem na naszej liście, i najprawdopodobniej tam tez nie damy rady pojechać. Jeszcze lepiej. To jest po prostu nasze szczęście. Mi o wszystko kierowca zaryzykował i zabrał nas tam. Okazało się, ze wszystko jest już otwarte. Bardzo fajnie, bo dawno nie widziałam czegoś tak pięknego. Cały czas chodziłam i pytałam czy to jest wgl prawdziwe i jak to możliwe, ze ta woda jest taka niebieska. Udało nam się odwiedzić wszystkie trzy punkty z listy, a potem musieliśmy się spieszyc, żeby zdarzyć na łódkę, która miała nas zabrać na Bali. Jako iż pływanie z manta rays się nie odbyło (a to byłoby głównie dla Mata) to wczoraj wzięliśmy udział w spływie rzeka. On bardzo chciał to zrobić, a ze w sumie mało robimy takich rzeczy, które jego by uszczęśliwiły to postanowiłam spróbować. Było całkiem fajnie. Znacznie spokojniej niż się spodziewałam. Trochę nawet nudno, momentami. Ale płynęliśmy otoczeni pięknym krajobrazem. Ogólnie Ubud otoczony jest wąwozami. I ta rzeka sobie płynie jednym z nich. Piękna sprawa, dużo zieleni i małych wodospadów. Aż mi sie zachciało spróbować bardziej ekstremalnej wersji. 

Dzisiaj wydaje mi się strasznie zapakowane ogarnianiem wszystkiego. Trzeba się spakować, znaleźć tania taksówkę na lotnisko, oddać skuter, wrócić pieszo do domu, wymeldować się. Jeszcze chciałabym zacząć ogarniać co z nasza dalsza częścią podróży. Musimy porównać ceny. Mat chciał jechać do Kambodży i Wietnamu, a ja na Sri Lanke. Najlepiej byłoby, gdybyśmy dali radę pojechać do wszystkich trzech, ale zobaczymy co z tego wyjdzie.   


02.08.2018 Bangkok, Tajlandia 


Ojejku, ale jestem zmęczona. Podróż była długa, prawdopodobnie za długa, ale to nasza wina. Baliśmy się o punktualność Balijskich taksówkarzy i poprosiliśmy, żeby odebrano nas z hotelu o 3 rano ( a lot mielismy dopiero o 8). Wiedzieliśmy niby, ze na lotnisko jedzie się godzinę, ale przezorny zawsze ubezpieczony. Ja się zawsze boje, ze coś się stanie na drodze albo coś i się spóźnimy. W ten sposób byliśmy na lotnisku przed 4! Jakoś się tam przespaliśmy, potem 4 godziny lotu to tez utrwalam sobie drzemkę (z otwarta buzia 😂), a teraz jesteśmy już w hotelu. Mamy normalna kołdrę, zamiast samego prześcieradła. Działająca klimatyzacje zamiast wiatraka. Każdy z nas ma po 2 poduszki ( nie żebym spała na 2, ale fajnie mieć więcej, ze jak chce sobie usiąść to nie muszę kraść Matowi poduszki). I teraz najlepsze: mamy możliwość zrobienia sobie kawy bądź herbaty (bez dodatkowych opłat jak w poprzednim miejscu), a na dole maja herbatniki dostępne cała dobę, za darmo! Teraz sobie siedzę w łóżku (muszę odespać), popijając kawkę i jedząc ciasteczka. Luksus! 😂



Ręcznie robione maki.



Ananasy-jakbym mogła kupiłabym wszystkie. Na szczęście nie mamy miejsca w bagażu i nie kupiłam żadnego. 



Luwak- z jego kupy powstaje słynna kawa.



Krówka milka.



Chłopak odbierający ziarna kawy przed zmieleniem.



Te kwiaty, takie piękne.



Skoczylibyscie?



Piękne widoki w Uluwatu.




Nasz pierwszy, wspólny wodospad.








Comments

Popular posts from this blog

No island- Krabi

    Hello everyone, I would like to share some sad news with you: today is the day when I’m sharing with you my last post from beautiful Thailand. I can promise you, this time it’s a beautiful story, with,I hope, you will like. Let me know what you think by leaving your feedback under the post, please.      Our last destination, in Thailand, was Krabi and it’s completely different story to Patong’s.  I’ve booked us a hotel (room in the hotel, I mean, of course) in Krabi Town ( I didn’t checked it properly and we have been quite far from the town; just an hour walk, one way), which hasn’t got any connection with the sea (calm nights for me) and the funny name of the town comes from the fact that you can find lots of tiny crabs there, on the side of the river. I’ll be honest with you, we have tried to walk, from the hotel to town, but it was eating lots of our time and energy so we decided to hire a moped. We had really good price; only 1000 Baths for 5 days...

Mój azjatycki pamiętnik cz 11

01.09.2018 Johor Bahru, Malezja Nie ogarniam po co w tych wszystkich hotelach są ludzie od sprzątania skoro tutaj zawsze jest taki syf. Serio za każdym razem, co zmieniamy hotel, mam uczucie żeby samej posprzątać pokój. No proszę Cię, jakie to jest sprzątanie skoro na lustrze są takie zacieki, ze się przejrzeć nie da, a okna wołają o mycie bo światło słoneczne nie jest w stanie się przebić przez warstwę brudu. No cos okropnego. No ale tez, czego można się spodziewać skoro my płacimy trochę ponad sto funtów za siedem nocy, czasami ze śniadaniem (tak jak przypadku tego hotelu w którym jesteśmy teraz). Wiadomo, ze jak się jedzie po taniości to się luksusów mieć nie będzie. Ale w sumie o to chodziło, to nie miały być wakacje na wypasie tylko podróż, która pomoże nam poznać inne kultury. Tutaj w JB jest bardzo dużo hindusów i islamistów. Wszystkie kobiety są ciemnowlose, często z zakrytymi twarzami. No i w tym wszystkim jestem Ja. Biała kobieta z blond włosami (jeśli to można nazwać blond...

Mój azjatycki pamiętnik cz 12

09.9.2018 Kuala Lampur, Malezja Dzisiejszy dzień postanowiłam poświecić na przygotowanie nas na dalsza podróż. Zrobiłam sobie liste rzeczy do zrobienia i powoli idę z tym do przodu. Zdecydowaliśmy, ze nie lubimy Kuala Lampur, jakoś nas to miasto nie oczarowało i nie chcemy zostawać tu zbyt długo. Początkowo mieliśmy zarezerwowany pokój do 13.09 ale bilety do Kambodży na ten dzień były drogie i dopiero 16.09 były tańsze wiec musieliśmy sobie znaleźć coś taniego tutaj na kilka dodatkowych dni. Szczerze to myślałam, ze skoro już jesteśmy w tym hotelu to przedłużenie pobytu będzie kwestia groszowa, a wychodzi na to, ze byłoby to droższe niż online, a online i tak było drogo wiec po prostu zmienimy hotel. Co tam dla nas, nic nowego. No i właśnie Kambodza-nasz następny cel podróży. Musimy sobie ogarnąć zdjęcia do wiz (wgl to takie śmieszne, ze byliśmy już w tylu państwach i nigdzie nie wymagano wizy, a Kambodża i Wietnam wymagają) bo inaczej nas nie wpuszcza. Trochę lipa, ze za wizy trzeb...